czwartek, 17 czerwca 2010

Kilka płytowych propozycji...

... z ostatnich tygodni. A wybór jest trudny. Nowy Current 93 (i to nie jeden: album Baalstorm, Sing Omega, epka i niby-uzupełnienie albumu Haunted Waves, Moving Graves oraz kolaboracja z Andrew Lilesem), trzypłytowa remasterka Disintegration The Cure, Nadja… No i dalej tak można… Ponieważ o tych i nie tylko o tych wydawnictwach piszę na łamach najnowszej "Dawki Muzyki", tutaj przedstawiam nieco inny ranking. Jeśli to w ogóle można nazwać rankingiem. Ot, co.
Apropo - najnowszy, 4 numer wspomnianej "Dawki Muzyki" powinien ukazać się na dniach. Jak wspomniałem, do najnowszej "DM" napisałem kilka tekstów, w tym m.in. wkładkę poświęconą I.E.M. – jednemu z projektów Stevena Wilsona. Wszystko wskazuje na to, że będzie mi dane pisać teksty i kolejnych "Dawek", co jest dla mnie - nie ukrywam - ogromną przyjemnością.

Jeśli jesteśmy już przy I.E.M. (akronim od słów Incredible Expanding Mindfuck) to przed tygodniem, nakładem holenderskiego ToneFloat ukazał się czteropłytowy box, który jest podsumowaniem tego projektu. Wydawnictwo prezentuje się fantastycznie, płytki zapakowane w okładki imitujące repliki płyt winylowych, a całej antologii towarzyszy przepiękny, sześćdziesięcio stropnicowy album zawierający bardzo klimatyczne zdjęcia. Autorem bookletu jest Carl Glover.
Kto nie zna tego oblicza, jak zawsze eklektycznego Wilsona ma teraz, na nowo szansę się z nim zapoznać. Zawartość boxu to wszystkie wydawnictwa jakie zostały nagrane pod tym szyldem: I.E.M. (1996), An Escalator to Christmas (1999), Arcadia Son (2001) i IEM Have Come For Your Children (2001). Muzyka to najogólniej mówiąc nawiązanie do krautrocka lat '60 i '70. Ale spieszyć się trzeba, gdyż box limitowany jest do 2000 sztuk.

Nową płytę wydał też Pan Sonic – Gravitoni, oraz Chemiczni Bracia. O albumie Further The Chemical Brothers dowiedziałem się dosłownie przed kilkoma dniami i nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Nie chcę się też sugerować niczyimi odczuciami. Z tego co zdążyłem już zauważyć to panujący pogląd jest jeden: nuda, nuda, nuda... nic się nie dzieje. Zobaczę jak będzie ze mną. Po pierwszym przesłuchani jest nieźle, ale bez rewelacji. Natomiast w około elektronicznych klimatach świeżutkie LCD Soundsystem (This Is Happening) wbiło mnie w fotel, a fotel wraz ze mną w ścianę. To bodajże najlepsza rzecz, jaką od czasu debiutu pod tym szyldem nagrał James Murphy.



Będąc w domu wracam ostatnio do wczesnego SBB i solowego Skrzeka, głównie do winyli. Powrót do dzieciństwa, podobnie jak z wczesnym "Fishowym" Marillionem i... The Rolling Stones. Przyznaje się, że do Stonsów niegdyś się uprzedziłem. Teraz, dokładnie i po kolei słuchając tych płyt nie jest tak źle. Są albumy naprawdę genialne (Out Of Our Heads, Beggars Banquet czy Let It Bleed z genialnym "You Can't Always Get What You Want"), ale I słabe (Exile On Main Street). Chociaż ta ostatnia jest jak zauważyłem bardzo chwalona przez wyznawców Jaggera i spółki. W drodze, podróżując próbowałem przełknąć nową Anathemę, ale wyjątkowo mi nie wchodzi. W zaciszu domowym także. Za to The Never Ending Way Of OrwarriOR izrealskiego Orphaned Land podoba mi się coraz bardziej. Niestety jeszcze nie tak jak poprzednik Mabool: The Story of the Three Sons of Seven.

I na deser zostały dwie naprawdę mocne pozycje:
Scorn - Refuse; Start Fires. Klasycznie, z klasą i agresją jak na Micka przystało. Drugie danie serwowane jest prosto z Australii. Zwie się Pendulum, a album Immersion. Do momentu aż grupa nie zaprosiła do udziału wspomnianego wcześniej Wilosna nie widziałem o jej istnieniu. To ich trzecia studyjna płyta, a gości na krążku jest więcej. Poza liderem Porcupine Tree jest zespół In Flames oraz Liam Howlett z The Prodigy. Przejdźmy do muzyki, bo to prawdziwy koktajl gatunkowy: elektronika, rock, metal, drum and bass, trance, house, dubstep... Jak to brzmi? Kolokwialnie mówiąc – wali na glebę. Dawno nie słyszałem tak dobrej, pokręconej, ale na swój sposób równej muzyki. Z przyjemnością chciałbym zobaczyć ich na żywo. Szok przeżyłem jak dowiedziałem się, że w pierwszym tygodniu sprzedaży jest to najchętniej kupowany krążek na Wyspach Muzycznych. A muzyka ta do najłatwiejszej nie należy. Poważnie.

1 komentarz:

  1. lcd soundystem jest zajebiste, ale niestety nie przebija debiutu.
    p!

    OdpowiedzUsuń